1.11.2016

Cap d’Agde miasto nagości, swingu i rozpusty. Dzień 1

Cap d'Agde odwiedziliśmy podczas wakacji.
Długo po powrocie nie mogłam wrócić do siebie :). To jest naprawdę raj na ziemi, bardzo kosztowny, ale myślę, że wart każdych pieniędzy dla ludzi, którzy są otwarci i głodni życia jak my :). Z taką życzliwością, sympatią innych i akceptacją nie spotkałam się nigdy dotychczas.



Cap d'Agde to zamknięte miasteczko naturystyczne, a żeby tam się dostać trzeba wykupić specjalny bilet na pobyt. Przekraczając bramę wjazdową po paru minutach moim oczom ukazała się para całkiem nagich ludzi idących chodnikiem z zakupami. Wow! I tak więcej i częściej, czułam, że znaleźliśmy się w wyjątkowym miejscu.
W mieście, w restauracjach, w sklepach, wszędzie nadzy ludzie, ładni, brzydcy, młodzi, starsi...
Plaża w Cap jest typowo naturystyczna, choć i ubrani się zdarzają, ale raczej są rzadkością.


Po jakimś kilometrze spaceru wzdłuż morza dochodzi się do plaży dla swingersów. Przy pięknej pogodnie nie ma gdzie stopy postawić :), a ludzie bawią się na ręcznikach, w wodzie, w parach, w trójkątach, czworokątach, często otoczonych ciasnym kręgiem obserwujących panów robiących sobie dobrze.
Wieczorem w miasteczku rozpoczyna się naturystyczny pokaz mody. Im bardziej wyszukany, wykręcony, minimalistyczny masz strój z tym większym zachwytem się spotykasz. Widziałam panie i panów z obrożami prowadzonych na smyczach, panią całą w lateksie koloru skóry z otworem tylko na usta, pana w parze z kobietą w strojach jak z Matrixa z wyjętym penisem i odsłoniętą cipką, ale też całkiem nagie panie, ubrane tylko w szpilki. Kosmos!

W Cap jest kilka jak nie kilkanaście klubów swingers. My wybraliśmy Tantrę.


Raczej mały klub z super profesjonalną i życzliwą obsługą.  Sala na dole  z niewielkim parkietem do tańczenia i barem, a bardziej w głębi, w czerwonej ciemności zakamarki i klatki do indywidualnych lub grupowych zabaw. Ciasno, duszno, mnóstwo dotykających Cię męskich dłoni i ten zapach..., rozpylany i idealnie skomponowany, niesamowicie działający na zmysły. Ale to nie było miejsce gdzie czułam się dobrze. Potrzebuję przestrzeni, a przypadkowość mnie nie kręci, dlatego wyrwaliśmy się stamtąd i poszliśmy na górę.
Są tam dwie sale, pierwsza dla wszystkich, druga, tylko dla par, panowie single nie mają tam wstępu. Na tej drugiej wolałam tym się skupić, pierwsza, jak myślę, jest dla bardziej zaawansowanych :).
Sala dla par, klimatyczna, dość duża, z wielkim łóżkiem z baldachimem po środku i sofami pod ścianą dookoła. Obok bar a nad nami tylko niebo z gwiazdami, bo sala ma otwierany dach, więc jest przyjemnie, a i swobodnie można zapalić. Klimat tego miejsca jest wyjątkowy. Od razu poczuliśmy się dobrze, choć widok nagich ciał bawiących się tuż obok z początku dość mnie onieśmielał. Sama nie wiem jak nazwać to odczucie... :).

Była chyba 1 lub 2 w nocy, dość tłoczno, na łóżku kilka par bawiło się w różnych układach, na sofach z tyłu również ludzie swobodnie rozkoszowali się sobą, a ja wciąż nie widziałam nikogo interesującego na horyzoncie. W pewnym momencie dostrzegłam chłopaka, który dość intensywnie się przyglądał. Odszedł, ale po chwili znowu się pojawił. Młody, szczupły, z ładną, pogodną twarzą. X. powiedział: Zagadaj do niego. Pocałowałam X. na krótką rozłąkę. Odszedł, dając mi pole do działania. Zawsze go to kręciło, żeby patrzeć. Serce zaczęło mi szybciej bić, czułam, że coś się wydarzy. Stał przy barze. Podeszłam i zapytałam co słychać, po angielsku.
Był Francuzem, więc jak większość słabo mówił po angielsku, ale zdołałam zrozumieć gdy zapytał czy mój facet nie ma nic przeciwko... Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że nie. Zaczęliśmy się całować. Szybciej niż się tego spodziewałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam X. jakieś kilka metrów dalej. Widziałam podniecenie na jego twarzy. Pewnie pomyślał: Szybko im poszło :). Francuz włożył mi rękę pod sukienkę. Była obcisła, biała, kusa i doskonale kontrastowała z opalonym nagim ciałem pod spodem, bielizny nie ubrałam. Czułam jak jestem wilgotna. Dotykał mnie tam, wiedział jak to robić. Czułam tych wszystkich ludzi, ale nic nie widziałam, oprócz X. w oddali. Ukucnęłam tyłem do baru, rozpięłam mu spodnie i wzięłam jego napęczniałego penisa do ust. Był całkiem spory, podobał mi się. To podnieciło mnie jeszcze bardziej. Pomyślałam: warto było, teraz będzie już tylko lepiej :). Słyszałam ludzi obok, niektórzy reagowali bardzo pozytywnie i żywiołowo, a niektórzy po prostu zamawiali drinki i odchodzi. Po chwili dostrzegłam X. obok nas. Poczułam się bezpiecznie i jeszcze lepiej. Czułam, że mogę wszystko, choć i tak przecież mogłam... Wstałam, Francuz mnie obrócił przodem do baru, podziwiał moją pupę, zachwycał się kształtem, czułam, że jest bardzo podniecony. Ocierałam się o niego patrząc w oczy X. Nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę :). W pewnej chwili Francuz wyjął prezerwatywę i spytał X. czy może wejść we mnie... X. z uśmiechem skinął na mnie, żebym to ja zdecydowała. Wszedł we mnie delikatnie, powoli nabierając miłego rozpędu. Nie wierzyłam, że to robimy :). Byłam zawstydzona i rozwiązła jednocześnie. Było mi dobrze, czułam, że jestem królową nocy :). Wzięłam to co chciałam i to przy pełnej akceptacji osoby, którą kocham, mało tego, tę osobę to na maxa podniecało. Po chwili wyjęłam go z siebie i ponownie zaczęłam ssać, chciałam żeby skończył w moich ustach, czułam, że podniecenie jest tak duże, że nie damy rady już dłużej. Szybko i obficie skończył. Dobrze smakował, czułam, że jestem naprawdę niezłą dziwką :). Kręciło mnie to. 
Gdy skończył, X. poklepał go po ramieniu, a ja rozpięłam spodnie mojemu ukochanemu i ulżyłam jego i moim pragnieniom robiąc mu dobrze ustami najlepiej jak potrafię. Marzyłam o tym. Czułam i widziałam jaki jest podniecony. Wszystko co działo się tego wieczora było jak sen. Tego nie da się opisać słowami, metafizyczne doznanie. Wróciliśmy rozemocjonowani, zakochani i spełnieni do naszego bajecznego apartamentu.

cdn. :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli masz ochotę, zostaw komentarz. Dziękuję i zapraszam ponownie :).