Tego lata trafiliśmy do naszych ukochanych Włoch. Chcieliśmy wreszcie
wyrobić sobie zdanie na temat Rimini, a tam oprócz wyjątkowo szerokiej plaży z
niebotycznie drogimi leżakami i parasolami do wynajęcia nie odkryliśmy niestety
żadnych rewelacji, na które liczyliśmy. Typowo turystyczne, włoskie, urocze
miasteczko.
Trzy dni przed powrotem pojechaliśmy zwiedzić Ravennę, a tam,
niedaleko, całkiem przypadkiem trafiliśmy na plażę Lido di Dante.
Z pozoru zwyczajna plaża, zupełnie inna niż ta w Rimini, trochę taka
polska, z wydmami i urokliwym laskiem tuż za nimi. Trochę taka dzika. Pogoda
nie sprzyjała plażowaniu, wiał mocny wiatr a słońce skryło się za chmurami,
więc postanowiliśmy zrobić sobie spacer mocząc stopy w zimnych falach. Plaża
była prawie pusta, ale ku mojemu zdziwieniu po kilkuset metrach zaczęli
pojawiać się nadzy ludzie, właściwie sami mężczyźni. Usiedliśmy na piasku i
patrzyliśmy. Pierwszy raz w życiu widziałam w miejscu publicznym nagich ludzi,
swobodnych, szczęśliwych i serio, całkiem nagich.
X. powiedział: może zdejmiesz bluzeczkę i dół też :)? Było zimno, ale
chciałam spróbować ...